środa, 28 maja 2014

I


Jastrzębie – Zdrój
     Impreza z okazji urodzin jednego z zawodników rozkręca się coraz bardziej. Alkohol leje się strumieniami, a ty jako fizjoterapeutka nie wierzysz, że twoi podopieczni tyle piją, w końcu im nie wolno. Ale kto trzyma się zasad? Ty sama również nie. Wykorzystujesz okazję, aby dobrze się bawić. Pijesz drinki, ale wódką też nie pogardzisz. Zwłaszcza, gdy co rusz podchodzi do ciebie inny zawodnik i proponuje ci, żebyś się z nim napiła. Nie zwykłaś odmawiać, zwłaszcza w takiej sytuacji, więc co chwila gorzki trunek pali cię w gardło.
    
Jest po północy, a impreza nadal trwa. Większość jest już tak pijana, że ledwo stoi na nogach, ale dzielnie bawią się dalej. Ty sama również nie wykazujesz się zbyt dużą trzeźwością. Tańczysz ze wszystkimi do piosenek, których na trzeźwo znieść nie jesteś w stanie. Pozwalasz partnerom na wiele, ale trzymasz się jeszcze swoich granic. Po jakimś czasie czujesz, że potrzebujesz przerwy. Ruszasz w kierunku stolika, aby napić się wody. Po drodze zderzasz się z kimś, a po podniesieniu wzroku zauważasz, że to Łasko.
- O, Nastka! Chodź tu do mnie! – nim zdążysz zareagować, jego długie ręce oplatają cię w pasie. Przyciska cię z całej siły do siebie, bełkocząc coś po nosem, a ty próbujesz się uwolnić, bo powoli brakuje ci powietrza. Łasko w końcu zauważa, że lekko zsiniałaś na twarzy, więc puszcza cię, mrucząc coś, co ma być przeprosinami. Ty w tym czasie łapczywie łapiesz powietrze, a kolor twojej twarzy powoli wraca do naturalnego.
- Anastazjo, Nastko, Nasteczko! – słyszysz z ust Michała.
- Czego? – burczysz.
- Chcę z Tobą spędzić noc, choć szybko do mnie pod koc! – krzyczy dumny z siebie.
- Zdurniałeś? – szybki cios przez potylicę Łaski chyba lekko go otrzeźwia.
- To bolało!
- Bo miało! Co to znowu za pomysł?
- Bo ty taka ładna jesteś. Jak słoneczko. Albo nie, jak tęcza! – z każdym kolejnym zdaniem Michała upewniasz się, że alkoholu to jednak na dziś mu wystarczy. Patrzysz na niego jak na kretyna, a on niezrażony, łapie cię za rękę i ciągnie na parkiet.
Tańczycie do jakiegoś tandetnego disco, który drażni twoje uszy, ale Łasko świetnie się bawi. Kręci biodrami tak bardzo, że masz wrażenie, że zaraz zacznie wirować. Od samego patrzenia na jego taniec masz zawroty głowy
, a efekt wzmacnia kolejna piosenka. Zostawiasz zdezorientowanego Michała i wychodzisz na dwór, by choć chwilę odpocząć od atmosfery lokalu.
      Siadasz na ławce i po chwili zaczynasz wpatrywać się w rozgwieżdżone niebo. Wieczór jest chłodny, więc zaraz robi ci się zimno. Nim podejmujesz decyzję o powrocie do klubu, czujesz na swoich ramionach bluzę. Podnosisz wzrok na twojego towarzysza – tak, to znów Michał. Uśmiecha się do ciebie delikatnie i siada obok.
- Przepraszam – mówi cicho.
- Za co? – jesteś zdziwiona.
- Za to co powiedziałem i za to, że przeze mnie źle się poczułaś.
- Nic wielkiego się nie stało.
Łasko milczy, a ty w przypływie emocji, być może wywołanych alkoholem, a być może potrzebą poprawienia mu humoru, delikatnie wtulasz się w jego klatkę piersiową. Przez kilka sekund wydaje się być zaskoczony, ale już po chwili otula cię ramionami. Czujesz się bezpieczna, tak jak już dawno nie byłaś. I wcale nie jest ci z tym źle.
     Żadne z was nie wydaje się być chętne na powrót do klubu. Wolicie siedzieć i rozmawiać o błahostkach. Dowiadujesz się o Michale coraz więcej i czujesz, że to świetny facet. Po kilkunastu minutach, milionie wymienionych między sobą słów, wzrok Łaski zatrzymuje się na twojej ręce. W miejscu gdzie masz pewien tatuaż, a który właśnie odsłoniła wcześniej maskująca go bransoletka.
- Mogę cię o coś spytać?
- Pytaj – odpowiadasz niepewnie.
- Co oznacza twój tatuaż?
- Chyba nie jestem jeszcze gotowa by o tym mówić, wybacz – szepczesz.
- W takim razie przepraszam, że w ogóle o to zapytałem – mówi Michał, a ty posyłasz mu delikatny uśmiech.
Twój wzrok mimowolnie wędruje na napis na twoim nadgarstku. Starasz się powstrzymać wspomnienia, które nadaj jeszcze wywołują u ciebie łzy. Nie chcesz płakać, nie teraz, nie przy Michale. Jednak on zauważa twoje szklące się oczy i nie wiedząc do końca jak zareagować, po raz kolejny tego wieczora cię przytula. Nie jest świadomy jak bardzo w tej w chwili ten gest ci pomaga, jak wiele dla ciebie znaczy. Wtulasz się w jego klatkę piersiową, mimowolnie czując zapach jego perfum.  Na szczęście udaje ci się powstrzymać płacz, więc już za moment się od niego odsuwasz, chociaż robisz to niechętnie, czemu sama się dziwisz.
- I po raz kolejny doprowadziłem cię do smutku – szepcze Michał, wyglądając przy tym naprawdę żałośnie. Jak mały chłopiec, który coś przeskrobał i teraz bardzo tego żałuje.
- Michaś, popatrz na mnie  - nie podnosi wzroku, wręcz przeciwnie – unika spojrzenia ci w oczy.
Łapiesz delikatnie jego twarz w swoje dłonie, zmuszając go tym samym do spojrzenia na ciebie.
- Nigdy więcej tak nie myśl, rozumiesz? – mówisz. – To nie jest spowodowane przez ciebie i nigdy nie będzie.
- Ale to ja wspomniałem o tatuażu! – podnosi głos.
- Michał, do cholery!
Patrzy na ciebie przez chwilę, uporczywie nad czymś myśląc. Po chwili jego twarz zaczyna się przybliżać.
- Przepraszam, za to co teraz zrobię – szepcze.
- Ale o czym ty… - nie kończysz, bo Michał zaczyna cię całować.
Jesteś zaskoczona, więc w pierwszej chwili nie reagujesz. Ale już po chwili zaczynasz odwzajemniać jego pocałunki.  Całujecie się, zapominając gdzie jesteście, zapominając, że ktoś może was zauważyć. W końcu, gdy zaczyna brakować wam powietrza, odrywacie się od siebie, a do ciebie dociera co właśnie się stało.
- O mój Boże…  - szepczesz. – Co ja zrobiłam, co myśmy zrobili? – pytasz sama siebie.
Po chwili zrywasz się z ławki i nie zwracając uwagi na Michała, wbiegasz do klubu. Mijasz wszystkich, dobiegając do stolika. Zabierasz swoją torebkę i płaszcz, po czym najszybciej jak się da kierujesz się w stronę wyjścia.
- Idziesz już? – słyszysz pytanie Russella.
- Tak. Źle się czuję, wrócę już do domu – mówisz, starając się ukryć swoje zdenerwowanie.
- Dasz sobie radę sama?
- Dam. Nie będziesz zły, że już opuszczę twoją imprezę?
- Nie – Holmes posyła ci uśmiech. – Rozumiem.
- W takim razie do zobaczenia jutro. I dziękuję za zaproszenie, było naprawdę miło – ściskasz go, po czym udajesz się do wyjścia.
     Zimne powietrze szczypie cię w policzki, gdy wracasz na pieszo do domu, ale nie zwracasz na to uwagi. Po kilku minutach szybkiego marszu jesteś już pod swoim blokiem. Docierasz do mieszkania i kładziesz się, po drodze zdejmując ze zmęczonych nóg wysokie szpilki. Przykładasz głowę do poduszki, licząc że uda ci się szybko zasnąć, jednak tak się nie dzieje. Po twojej głowie krążą wspomnienia, zarówno dzisiejszych jak i wcześniejszych wydarzeń. Nie wytrzymujesz, zaczynasz płakać. Łzy lecą ci po twarzy, mocząc włosy i sukienkę. W końcu po kilku, może nawet kilkunastu minutach zasypiasz, zmęczona płaczem i przytłoczona emocjami.


                                                              ~.~
Co ja miałam w głowie jak to pisałam, to nie mam pojęcia. :D Zdaje sobie tylko sprawę, że ten rozdział odbiega, dość znacząco, od tego co było w prologu, ale wszystko nie może się wyjaśniać od razu, prawda? W każdym razie ta historia długa nie będzie, bo ma tylko 15 rozdziałów + prolog i epilog. Dodawać posty będę dwa razy w tygodniu, taki mam przynajmniej plan, a ukazywać będą się najprawdopodobniej w środy i niedziele.
A tymczasem idę poczytać książkę, bo pogoda deszczem cudownie popsuła moje plany. :<

niedziela, 25 maja 2014

Prolog


  Znasz to uczucie, kiedy w jednej chwili jesteś szczęśliwa, a w następnej masz ochotę umrzeć? Kiedy tracisz to, co dla ciebie najważniejsze? Kiedy wiesz, że czegokolwiek byś nie zrobiła, nie odzyskasz tego, bo czasu nie da się cofnąć?  Ona nie znała. Ale jeden deszczowy wieczór zmienił wszystko.
  Całą noc nie mogła spać. Deszcz bębnił o szyby, a ona czuła, że coś jest nie tak. Była niespokojna, jakby przeczuwała, że stanie się coś złego. I w istocie, stało się. Pamięta tylko, że odebrała telefon, a słowa, które usłyszała w słuchawce spowodowały, że nic już nigdy nie było takie samo. Bóg odebrał jej najważniejszą dla niej osobę i sprawił, że potrzebowała dużo czasu, by odzyskać jakąkolwiek równowagę.
    


 
                                                   
                                     ~.~
Oto mamy początek. Być może nie jest to nic zaskakującego, być może cała historia również taka nie będzie. To pozostawię do oceny czytelników, jeśli takowi się znajdą. :) Z tego miejsca pozdrawiam justberrry, bo to dzięki jej namowie to opowiadanie w ogóle się ukazuje. Chociaż to, czy ukaże się do końca to jednak wciąż sprawa otwarta. :)