niedziela, 13 lipca 2014

XIV


      Russel odwiedza cię praktycznie codziennie i razem z Andrzejem dba o twój powrót do zdrowia. Jesteś mu za to wdzięczna, nie tylko dlatego, że jest przy tobie, ale również dlatego, że choć częściowo odciąża Andrzeja. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal uważasz, że ich wykorzystujesz, tym bardziej, że robią wszystko by niczego ci nie brakowało. Andrzej dba o to byś o odpowiednich porach przyjmowała leki, przygotowuje ci posiłki i praktycznie nie pozwala ruszać się z łóżka, Russell zaś robi ci zakupy, które dostarcza prosto do twojego mieszkania.
- Nie wiem jak się wam odwdzięczę – zagajasz raz, kiedy we trójkę siedzicie przed telewizorem.
- Daj spokój – mówią w tym samym momencie.  – To dla nas normalna sprawa, ty zrobiłabyś to samo. – dodaje Andrzej.
- Dokładnie – mówi Russ. – Natychmiast przestań się tym przejmować – dorzuca, posyłając ci uśmiech na który odpowiadasz tym samym.
      Dzięki ich pomocy po upływie czasu na który dostałaś zwolnienie jesteś w pełni zdrowa i możesz już następnego dnia wrócić do pracy. Niestety, wiąże się to też z tym, że wtedy Wrona będzie musiał wrócić do Bydgoszczy, by kontynuować treningi i grać w meczach. Nie chcesz by wyjeżdżał, ale rozumiesz to i wiesz, że nie możesz na to wpłynąć. Ba, nawet nie chcesz, bo wiesz jak duże znaczenie ma to dla Andrzeja i jak wiele radości mu daje. Z resztą, znacie się nie od dziś i jesteś przyzwyczajona do tego, że nie widujecie się za często. Mimo to jesteś wdzięczna losowi, że macie szanse by spędzać ze sobą choć trochę czasu i odwiedzać się nawzajem, gdy tylko nadarza się taka okazja.
      Siedzisz na kanapie i oglądasz film, gdy kątem oka zauważasz siadającego obok ciebie Andrzeja. Widzisz, że coś go trapi, więc od razu pytasz o co chodzi.
- Zastanawiam się…- zaczyna Wrona, ale nie wie jak wyrazić to, co zajmuje jego myśli.
- Tak? – pytasz, starając się dodać mu otuchy.
- Nie wiem jak to powiedzieć.
- Prosto z mostu, będzie najlepiej – posyłasz mu delikatny uśmiech.
- No dobrze – mówi Andrzej, po czym nabiera głęboko powietrza i kontynuuje. – Chodzi mi o tę całą sytuację z Łasko, właściwie nie tylko z nim. Mówiłaś mi, że praktycznie wszyscy słyszeli to co mu wykrzyczałaś.
- Racja – wtrącasz. – Ale do czego zmierzasz? – pytasz lekko zdezorientowana. Andrzej w tym czasie delikatnie przymyka oczy i przeciera dłońmi twarz.
- Zastanawiam się – zaczyna znowu. – Zastanawiam się, czy nie będzie ich ta sprawa dalej interesować. W końcu to co wtedy powiedziałaś rzuca całkiem inne światło na twoją osobę i mogło ich to zaciekawić. I w związku z tym mam pytanie
: jeśli będą chcieli wiedzieć o co ci wtedy chodziło, jesteś gotowa wszystko im opowiedzieć, czy raczej będziesz unikać odpowiedzi? Bo wiesz, martwię się, bo na dłuższą metę tak się nie da, a mnie zaraz znów tu nie będzie i nie będę mógł cię wspierać.
- Myślałam o tym – mówisz po chwili. – Przez cały czas kiedy byłam w domu zastanawiałam się jak to rozwiązać i chyba podjęłam decyzję.
- Jaką? – pyta środkowy.
- Sądzę, że powiem im o wszystkim. O dzieciństwie, o tobie, o Błażeju. Może to właśnie jest ten moment, kiedy powinnam stawić temu wszystkiemu czoła i przestać uciekać.
- Zgadzam się. I cieszę się, że podjęłaś taką decyzję – Andrzej przytula cię do siebie. – Ale poradzisz sobie z tym sama? Bo ja muszę wracać już jutro do Bydgoszczy.
- Mam nadzieję – szepczesz. - Muszę dać radę, bo wierzę, że potem będzie już lepiej. – Wrona nie mówi już nic, tylko całuje cię w czoło. To wspaniały człowiek, który jest dla ciebie jak brat. Ale nie ma się co dziwić, w końcu jest taki po rodzicach, którzy przekazali mu cały swój system wartości, z resztą nie tylko jemu, bo i tobie. Tak, cała ta rodzina jest cudowna i cieszysz się, że ich poznałaś, bo to właśnie dzięki nim jeszcze egzystujesz na tym świecie. Gdyby nie oni…nawet nie chcesz myśleć o tym co by się stało. To właśnie oni sprawili, że mimo przeciwności losu dajesz sobie jakoś radę, walczysz o kolejny dzień i o swoje szczęście.
- Wiesz co? – mówisz do Andrzeja po dłuższej chwili milczenia.
- Słucham? – pyta.
- Kocham cię braciszku – odpowiadasz, patrząc mu prosto w oczy. Widzisz jak jego twarz rozświetla uśmiech.
- Ja ciebie też siostrzyczko, ja ciebie też – Wrona całuje cię w czoło, a ty odpowiadasz mu uśmiechem.

Późnym wieczorem kładziecie się spać, by choć trochę odpocząć przed jutrem. W końcu każdego z was czeka ciężki dzień.
     Budzisz się przed 7. Przeciągasz się, po czym wstajesz i udajesz się do łazienki. Bierzesz letni prysznic by się rozbudzić, a następnie w samym ręczniku udajesz się do sypialni, aby się ubrać. Zakładasz wełniany granatowy sweter, który sięga ci do połowy uda i czarne dżinsy. Włosy suszysz, myjesz zęby, a potem robisz delikatny makijaż. Wychodzisz z łazienki i udajesz się do kuchni, gdzie przygotowujesz śniadanie dla siebie i dla Andrzeja. W trakcie twoich działań do pomieszczenia wchodzi Wrona, więc już po chwili gdy wszystko jest gotowe konsumujecie posiłek.
- Jak nastrój? Gotowa na dzisiejszy dzień? – pyta środkowy.
- Bardziej gotowa już nie będę – odpowiadasz cicho.
- Dasz radę – Kraczący stara się dodać ci otuchy. W odpowiedzi posyłasz mu delikatny uśmiech.
     Mija pół godziny. Gotowi do drogi – ty do pracy, a Andrzej do Bydgoszczy – wychodzicie z mieszkania, opatuleni szalikami. Wrona jeszcze wciska ci na głowę czapkę, argumentując to tym, że nie chce byś była znów chora. Nie kłócisz się, bo wiesz że ma rację.
- Chodź tutaj – rzuca Wrona i przyciąga cię do siebie, by cię przytulić. – Obiecaj mi, że będziesz silna, że dasz radę powiedzieć im wszystko i będziesz w końcu szczęśliwa.
- Obiecuję Andrzej, obiecuję. Zrobię wszystko by tak było – mówisz wtulona w jego klatkę piersiową. – Jedź ostrożnie, dobrze? I daj mi znać jak dojedziesz – dodajesz.
- Oczywiście, że tak  – dajesz jeszcze środkowemu całusa w policzek i już po chwili Wrona odjeżdża. Ty robisz to samo,  kierując się w stronę hali.
     Po piętnastu minutach parkujesz pod obiektem. Zamykasz samochód i wolnym krokiem udajesz się do środka. Nie kierujesz się do swojego gabinetu, dziś masz ochotę pobyć z drużyną na sali. Chcesz psychicznie przygotować się do czekającej cię ciężkiej rozmowy, przebywając w ich towarzystwie.
Otwierasz cicho drzwi, by nie przeszkadzać w treningu i starasz się niezauważona przemknąć na trybuny. Nie ma jeszcze wszystkich zawodników, mimo to twój plan się nie udaje i zostajesz zauważona niemal od razu. Simon, Damian i Patryk po kolei przytulają cię do siebie, witając się z tobą serdecznie. Odpowiadasz na uściski, rozmawiasz z nimi chwilę, po czym udajesz się w kierunku trenera.
- Anastazja, jak miło cię widzieć. Wyzdrowiałaś już? – pyta Bernardi, lekko cię ściskając.
- Tak, dziękuję. –odpowiadasz. – Dobrze tu już wrócić. – posyłasz mu delikatny uśmiech, na co on odpowiada tym samym. Rozmawiacie dalej, a na sali po kolei pojawiają się zawodnicy, więc niedługo potem są już wszyscy. W oddali zauważasz Russella machającego do ciebie z uśmiechem, więc odpowiadasz mu tym samym.
- Mogę zająć im chwilkę zanim trening się zacznie? – pytasz Lorenzo.
- Jasne, nie ma sprawy – odpowiada, więc wołasz do siebie chłopaków.
- Co tam Nastka? – pyta Malinowski.
- Mam do was wszystkich prośbę. Moglibyście zostać kilkanaście minut po treningu? Chciałabym z wami porozmawiać – odpowiadasz.
Mężczyźni patrzą po sobie w ciszy, by już po chwili powiedzieć ci, że to żaden problem. Uśmiechasz się więc w odpowiedzi, po czym wracasz na trybuny, a oni rozpoczynają
ćwiczenia.
     
Trening powoli dobiega końca, co powoduje, że wzrasta w tobie zdenerwowanie. Cały ten czas myślałaś jak im o tym wszystkim powiedzieć, ale nic nie wymyśliłaś. Co będzie to będzie – pomyślałaś i po usłyszeniu trenera, który oznajmił zakończenie treningu zeszłaś do zawodników.
- Usiądziecie? – zapytałaś. – Proszę. – wszyscy spełnili twoją prośbę, siadając na parkiecie. W tym czasie sztab, w tym i trener wyszli z sali, więc zostałaś sam na sam z graczami. Usiadłaś pomiędzy Russellem i Simonem, po czym wzięłaś głęboki oddech i zaczęłaś mówić.
- Poprosiłam was żebyście zostali, bo chce wam kilka rzeczy wyjaśnić. Wiele razy pytaliście mnie dlaczego nie opowiadam o sobie, uznałam więc, że nadszedł w końcu ten moment kiedy powinnam to zrobić. Uprzedzam od razu, nie jest to zbyt wesoła opowieść, więc mogę zareagować dość emocjonalnie – mówisz, wbijając wzrok w podłogę. – Zanim zacznę chcę was jeszcze poprosić byście mi nie przerywali, bo wiem, że jeśli nie powiem wszystkiego od razu, nie powiem tego już nigdy. Zgoda? – pytasz.
- Zgoda – odpowiadają wszyscy.
- No dobrze – bierzesz kolejny głęboki oddech. –  Całą tę historię zna tylko rodzina Wronów, najdokładniej Andrzej, liczę więc, że to wszystko co wam powiem zostanie między nami – podnosisz wzrok, a zawodnicy kiwają głową na potwierdzenie.  – Urodziłam się w Bydgoszczy w 1988 roku, tym samym co Andrzej. Moi rodzice – Patrycja i Rafał – mieli po dwadzieścia trzy lata i podobno bardzo się ucieszyli z tego, że jestem dziewczynką, tak przynajmniej słyszałam z późniejszych opowieści. Mieszkaliśmy niedaleko centrum, w niedużym jednorodzinnym domku. Andrzej był moim sąsiadem i praktycznie wychowywaliśmy się razem, bo już od najmłodszych lat spędzaliśmy ze sobą czas. Lubiliśmy się, nawet bardzo, a nasi rodzice cieszyli się, że mamy tak dobry kontakt. Razem chodziliśmy do przedszkola, a później do podstawówki. Razem uczyliśmy się wszystkiego i poznawaliśmy trudy codziennego życia, chociaż w porównaniu z tym co działo się potem to było niczym. Skończyliśmy podstawówkę, później to samo gimnazjum, a następnie wybraliśmy tę samą szkołę średnią . – na chwilę przerywasz opowieść, by zebrać myśli. – Wakacje przed rozpoczęciem liceum spędzałam z Andrzejem i jego rodziną, bo moi rodzice chcieli przeżyć drugi miesiąc miodowy. Dla mnie nie było problemem zostać u Wronów, z resztą oni od zawsze traktowali mnie jak córkę, tak jak moi rodzice traktowali Andrzeja jak syna. Rodzice wyjechali do Werony, bo moja mama zawsze chciała zobaczyć to miejsce, a tata chciał spełnić jej marzenie. Mieli spędzić tam dwa tygodnie i wrócić 15 lipca. – twój głos powoli zaczyna się łamać. – Nie wrócili. – szepczesz. – Samolot, którym wracali rozbił się przy lądowaniu. – dodajesz, a z twoich oczu powoli zaczynają płynąć łzy. Siedzący obok ciebie Holmes reaguje od razu i przytula cię do siebie. Nie protestujesz. – Nie mogłam w to uwierzyć. W jednej chwili straciłam najbliższe mi osoby i zostałam sierotą. Nie miałam innej rodziny, więc groziło mi trafienie do domu dziecka.  Nie trafiłam tam tylko dlatego, że rodzice Andrzeja mnie adoptowali. Do dziś jestem im za to cholernie wdzięczna, bo gdyby nie oni, nie wiem co by się ze mną stało, nie wiem jaka bym dziś była i gdzie bym była…Długo nie mogłam pogodzić się ze stratą rodziców, nie wiem nawet jak udało mi się zaliczyć pierwszą klasę liceum. Chyba po prostu miałam szczęście, a nauczyciele rozumieli moją sytuację. Wróciłam do równowagi dopiero, gdy rodzice Andrzeja, a wtedy już i moi zapisali mnie do psychologa. To właśnie jego pomoc i pomoc Wronów pozwoliły mi odzyskać radość, wyjść z ciemności swojego życia. – przerywasz ponownie, patrząc na chłopaków. Wyglądają na zszokowanych twoimi słowami, a ty wiesz, że to jeszcze nie wszystko. – Potem było już tylko lepiej. Zaczęłam wychodzić do ludzi, co bardzo cieszyło Andrzeja. Spotykałam się ze znajomymi, chodziłam na imprezy. Na jednej z nich poznałam Błażeja – uśmiechasz się na to wspomnienie. –
Był starszy ode mnie o rok i chciał zostać policjantem. Nie powiem, podobało mi się to, zaciekawił mnie. Zatańczyliśmy parę razy, wymieniliśmy się numerami telefonów. Po kilku dniach zadzwonił do mnie i umówiliśmy się na randkę. Byłam bardzo podekscytowana. Po kilku spotkaniach poznałam go z Andrzejem i na moje szczęście od razu się polubili. Spędzaliśmy dużo czasu we troje i byliśmy zwyczajnie szczęśliwi. W moje urodziny Błażej wyznał mi, że mnie kocha i zostaliśmy parą, bo odwzajemniałam jego uczucia. Związek z nim był jedną z najwspanialszych rzeczy, która mnie spotkała. Rozumieliśmy się bez słów, lubiliśmy te same filmy, książki czy piosenki. Pod względem charakterów doskonale się uzupełnialiśmy. Uchodziliśmy za parę idealną, mimo że zdarzały nam się kłótnie i ciche dni. Ale kochaliśmy się mocno i zawsze się godziliśmy. Po pół roku naszego związku Błażej spełnił w końcu swoje marzenie i został policjantem. Byłam z niego niesamowicie dumna, a on cieszył się, że ma we mnie wsparcie. Mijały dni, nasza miłość się umacniała, a po 3 latach w moje kolejne urodziny Błażej poprosił mnie o rękę, po wcześniejszej konsultacji z Andrzejem, który udzielił mu błogosławieństwa – uśmiechasz się lekko na to wspomnienie. – Zgodziłam się, bo nie widziałam innej opcji. Kochaliśmy się i chciałam spędzić z nim resztę życia. Powoli przygotowywaliśmy się do ślubu, szykowaliśmy zaproszenia, szukaliśmy sali, kościoła czy księdza. Było cudownie, najzwyczajniej w świecie nie mogło być lepiej. I wtedy nadszedł ten dzień. – Russell instynktownie ściska twoją dłoń, jakby przeczuwając, że dalszy ciąg tej historii nie będzie szczęśliwy. -  Błażej dostał telefon i musiał jechać na jakąś akcję. To było coś ważnego, chodziło o groźnego przestępcę, którego szukali już dłuższy czas. Padał deszcz, a ja miałam wrażenie, że stanie się coś złego. Nie chciałam go puścić, ale rozumiałam, że to jego praca. Obiecał mi, że nic mu się nie stanie, że wróci cały i zdrowy. Czekałam do późna na jego powrót, ale jego nie było. W końcu dostałam telefon, który zmienił wszystko. Poinformowano mnie, że Błażej został postrzelony. – wyrzucasz z siebie. – Zginął na miejscu. Nie było szans by go uratować, bo kula trafiła prosto w serce. Owszem, miał kamizelkę kuloodporną, ale strzał został oddany z bliska, więc nie spełniła ona swojej funkcji. Tego przestępcę w końcu złapali, został skazany na dożywocie. Do dziś pamiętam jego proces i ten wyraz twarzy kiedy mówił, że nie ma żadnych wyrzutów sumienia po zabójstwie Błażeja... Czasem śni mi się koszmar, w którym go widzę i słyszę jego szyderczy śmiech…Nie potrafię tego zapomnieć, obojętnie jak bardzo bym chciała. – Łzy spływają obficie po twojej twarzy, ale chcesz skończyć tę historię, skoro już tyle im opowiedziałaś. – Po śmierci Błażeja wpadłam w jeszcze większe otępienie niż po śmierci rodziców. Nikomu nie dawałam się do siebie zbliżać, nikt nie mógł do mnie dotrzeć, nawet Andrzej. A ja przecież miałam tylko dwadzieścia jeden lat, a straciłam już trzy cholernie ważne dla mnie osoby…Całkowicie zamknęłam się w sobie. Olałam pracę, odpuściłam studia, nie odbierałam żadnych telefonów i zaszyłam się w mieszkaniu z nadzieją, że kolejne dni przyniosą ukojenie. Niestety, nie przyniosły. Miałam dość, czułam się pusta, cholernie wypalona w środku. Katowałam się naszymi wspólnymi zdjęciami, słuchałam płyt, które oboje uwielbialiśmy. Nie pomagałam sobie, spychałam się jeszcze dalej w otchłań. Przestałam utrzymywać kontakt z Andrzejem i jego rodzicami, nie wychodziłam wcale z domu, nie jadłam, bo nie czułam takiej potrzeby. Z każdym dniem było gorzej i w końcu uznałam, że trzeba to skończyć. Postanowiłam się zabić.
- Jezus Maria…- słyszysz z ust któregoś z chłopaków, ale nie komentujesz tego.
- Połknęłam całe opakowanie tabletek, popiłam to alkoholem, pokaleczyłam ręce. A potem czekałam na koniec. Wysłałam pożegnalnego smsa do Wrony, w którym podziękowałam za wszystko jemu i jego rodzicom, po czym wyłączyłam telefon. Z każdą chwilą czułam się słabiej, ale wiedziałam, że to sprawi, że znów będę z Błażejem…Nie wiem jak to się udało Andrzejowi, ale zdążył w ostatniej chwili. Wpadł do mieszkania, wcześniej wyważając drzwi, zadzwonił po pogotowie i dopilnował bym nie zasnęła do ich przyjazdu. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj…Karetka zabrała mnie do szpitala, zrobili mi płukanie żołądka, zatamowali krew i zaszyli rany. Wrona sprowadził mi tego samego psychologa co wcześniej. Potrzebowałam osiemnastu miesięcy, by wrócić do równowagi i znów chcieć żyć, a to wszystko głownie dzięki rozmowom z psychologiem i obecności Andrzeja. To właśnie dlatego jest dla mnie ważny, dlatego spędzam z nim tyle czasu, dlatego kocham go jak brata, którego nigdy nie miałam. Bo wiem, że gdyby nie on, dziś byśmy nie rozmawiali. I za to jestem i będę mu wdzięczna do końca życia. – kończysz opowieść.  – Ten tatuaż, który mam na ręku i który wielokrotnie zauważaliście symbolizuje moją walkę o powrót do normalnego życia, a także pamięć o moich rodzicach i Błażeju. – milkniesz. - Teraz wiecie o mnie praktycznie wszystko. Wiem, że mogło to was zszokować i może zmienić wasze nastawienie do mnie, choć tego bym nie chciała. – dodajesz po chwili. – Chcieliście mnie poznać, więc spełniłam waszą prośbę.
- Cieszymy się, że ufasz nam na tyle, że nam to opowiedziałaś – zabiera głos Damian. – I wiesz? Podziwiam cię, bo nie wiem czy ja dałbym radę się po tym wszystkim podnieść . – dodaje, po czym wstaje i przytula cię do siebie. – Chcę jeszcze powiedzieć, że na mnie możesz liczyć nadal, bo ja nie zamierzam cię teraz opuścić.
- My też nie – zgodnie mówią wszyscy i po kolei przytulają cię do siebie. Cieszysz się, że dałaś radę wszystko im opowiedzieć i nie zmieniło to ich nastawienia do ciebie.
- Wracajcie do domu chłopcy, jest już późno. I przepraszam, że zabrałam wam tyle czasu.
- To nic Nastka, to nic – odpowiadają ci zawodnicy.
   Po kilku minutach ruszacie wszyscy na parking i po kolei się żegnacie. Obok ciebie zostaje tylko Russell.
- Anastazja?
- Tak?
- Chcę żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć, cokolwiek by się działo. Jesteś dla mnie ważna i nie chcę by cokolwiek ci się stało. Dlatego jeśli będziesz miała jakiś kłopot, nawet najmniejszy, możesz zadzwonić do mnie, zawsze będę gotowy ci pomóc.
- Dziękuję Russ, naprawdę dziękuję – mówisz, wtulając się w niego. Stoicie przytuleni kilka minut, po czym żegnacie się całusem w policzek.
      Wracasz zmęczona do domu. Zdejmujesz buty i kurtkę, odkładasz torebkę i udajesz się do salonu. Wyciągasz telefon z kieszeni, po czym dzwonisz do Andrzeja. Opowiadasz mu o całym dzisiejszym dniu, o tym że opowiedziałaś o wszystkim chłopakom i o tym jak zareagowali. Wrona mówi ci, że jest z ciebie dumny. Rozmawiacie jeszcze godzinę, po czym bierzesz prysznic i kładziesz się do łóżka. Opowieść o twoim życiu kompletnie cię wykończyła, ale jesteś szczęśliwa, że drużyna wszystko już wie. Z tą myślą zasypiasz, niedręczona żadnymi koszmarami.

                                                             ~.~

Najbardziej wyjaśniający rozdział ze wszystkich. I najdłuższy :D
Co do samej historii, został jeszcze tylko jeden rozdział i epilog, więc niedługo będziemy się rozstawać :P

12 komentarzy:

  1. To bezapelacyjnie najlepszy i najbardziej emocjonalny rozdział na tym blogu...
    Wiedziałam, że główna bohaterka wiele przeszła, ale to co wydarzyło się w jej życiu było jak spotkanie z falą tsunami, którą przy użyciu swej niszczycielskiej mocy zabrała ze sobą tych, których Nastka kochała najbardziej.
    Główna bohaterka miała wiele szczęścia, że trafiła na rodzinę Wronów, która stworzyła jej taką namiastkę jej rodzinnego domu, sprawiła, że poczuła się bezpieczna i kochana. A mieć u boku kogoś takiego jak Andrzej to jak wygrać los na loterii, ale to już chyba pisałam z tysiąc razy :>
    Wydaje mi się, że Błażej był dla Anastazji kimś, kto jest po prostu nie do zastąpienia, niezależnie od tego, czy znajdzie ona szczęście u boku innego mężczyzny czy nie. On był miłością jej życia, bratnią duszą, kimś kto pasował do niej w każdym calu, a takich ludzi spotyka się w życiu tylko raz, jeśli w ogóle...
    W pewnym sensie żałuję, że nie rozbiłaś tego rozdziału na dwie części, skoro chcesz się z nami rozstawać... No chyba, że jeszcze coś napiszesz, to wybaczam :>
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi słyszeć, że rozdział wyszedł dobrze. :) Starałam się w nim ukazać perspektywę osoby dość mocno doświadczonej przez los, która mimo wszystko się nie poddaje. :)
      Co do napisania jeszcze czegoś: pomysł jest, wykonanie prawie całe jest, ale nie ma przekonania czy nadaje się to do publikacji. W tej kwestii jestem bardzo sceptyczna.
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  2. Szkoda, że już bliżej końca ;( Nastka miała strasznie w życiu. Współczuję jej. Naprawdę ja podziwiam, ze się jednak podniosła. Już wiem, dlaczego Andrzej jest dla niej jak brat. Myślałam, że po tej rozmowie na hali zostanie sam na sam z Łasko, a tu proszę, jednak nie. Liczę na to, że jeszcze porozmawiają i Michał odzyska jej zaufanie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze coś z mojej ręki ujrzy światło dzienne, aczkolwiek wciąż nie jestem przekonana czy ja się w ogóle do tego nadaję. :)
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  3. I znowu wychodzi tutaj, jak kobiety potrafią być silne. 18 miesiecy, ale podniosla się i pracuje z druzyną. Wrocila do zywych i juz nikt nie pozwoli jej upaść. Wspanialy rozdzial ;)
    pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć. Dziękuję bardzo. :)
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  4. Jak to mam zawsze szczęście. Ilekroć znajdę blog to już się kończy. :D
    Nadrabiam zaległości i czekam na resztę. :)
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reszta już niedługo :)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  5. Dobrze że wszystko im powiedziała :) . Ja nie dałabym sobie rady .. Anastazja jest bardzo silna i radzi sobie we wszystkim :)
    Ja jednak cały czas kibicuję Russ i Anastazji :) Może będą razem ? :D
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale nie powiem :D
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  6. Kurczę, tak szybko koniec? :c Ale ok, mówiłaś kiedyś, że planujesz tylko kilkanaście rozdziałów, więc nie powinnam być zaskoczona.
    Rozdział jak najbardziej wszystko wyjaśniający, wielka spowiedź Nastki. Dobrze, że opowiedziała drużynie o swojej przeszłości, dzięki temu nie będzie już więcej sytuacji jak ta z Michałem... Przykro, że spotkało ją tyle złego, ale może życiowy limit pecha już wyczerpała i od teraz może być tylko lepiej? ;)
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzedzałam lojalnie, jestem usprawiedliwiona ;D Ja chyba nie umiem pisać długich opowiadań, bo takie są oparte właściwie na pomysłach na bieżąco. A jeśli miałoby być słabe, bo pomysłów by nie było, to wolę trzymać się piętnastorozdziałówek ;) Chociaż kto wie...może kiedyś? :)
      W takim razie ja na następny serdecznie zapraszam, już jutro. :)

      Usuń