niedziela, 20 lipca 2014

Epilog



                                                            *Kilka miesięcy później*
      Kolejny sezon PlusLigi dobieg
ł końca. Jastrzębski Węgiel zakończył go na trzecim miejscu, zdobywając brązowy medal. Cieszyłaś się, mimo że stało się to kosztem drużyny Andrzeja. Ale czułaś się emocjonalnie związana z Jastrzębianami, więc odczuwałaś satysfakcję, bo w pewien sposób ty także się do tego przyczyniłaś. Owszem, drużyna miała szansę na wyższą lokatę i wszyscy doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Nie zmieniło to jednak faktu, że i tak odczuwali dumę z powodu wyniku. W końcu kto by jej nie odczuwał w tej sytuacji? Jest wiele drużyn, które chciałby by zająć tę pozycję, znaleźć się w trójce najlepszych w Polsce, a udało się to właśnie Jastrzębskiemu. Dzięki temu sprawili wielką radość kibicom, sztabowi i przede wszystkim sobie.
      Andrzej za
ś postanowił zmienić klub i od nowego sezonu stanie się zawodnikiem Skry Bełchatów. Jesteś z niego dumna, bo wiesz że się rozwija i stara się z każdym dniem stać jeszcze lepszym siatkarzem. Dodatkowo, teraz będzie kilkanaście kilometrów bliżej ciebie i być może będziecie mogli częściej się widywać. Następnym plusem jego decyzji jest to, że będzie grał razem ze swoim wieloletnim przyjacielem, Karolem Kłosem. Podsumowując, Wrona jest zadowolony ze swojej decyzji, a ty cieszysz się razem z nim, bo wierzysz, że to będzie dla niego odpowiednie.
     A co z tob
ą? Cóż, długo zastanawiałaś się jak rozwiązać swoje sprawy, zarówno zawodowe jak i prywatne. Z pracą poszło szybciej gdy tylko dostałaś propozycję przedłużenia umowy, nie wahałaś się i zgodziłaś od razu. Z resztą, powiedzmy sobie szczerze, choć to miała być praca na jeden sezon, to spodobała ci się i naprawdę chciałaś tam zostać. Pokochałaś to miasto, które na początku cię drażniło, pokochałaś swoje mieszkanie, którego położenie kiedyś ci nie pasowało i co najważniejsze, pokochałaś zawodników Jastrzębskiego Węgla. Tych ludzi, z którymi jeszcze jakiś czas temu pracowałaś tylko z konieczności, tych, którzy irytowali cię samym swoim byciem, tych, z którymi poza pracą nie chciałaś utrzymywać żadnych kontaktów. Nie wiesz kiedy to się stało. Może zaczęło się już wtedy, gdy skorzystałaś z zaproszenia Russella i poszłaś na jego urodziny? Najprawdopodobniej. Ale dziś nie żałujesz tej decyzji, nie żałujesz, że dałaś się przekonać. Jesteś i zawsze będziesz im cholernie wdzięczna za wszystko co dla ciebie zrobili przez cały sezon, za to jak bardzo cię wspierali, często nieświadomie. Wielokrotnie już im za to dziękowałaś, a oni cieszyli się, że w końcu jesteś szczęśliwa, bo właśnie tego od początku dla ciebie chcieli, gdy byłaś cholernie skryta, a oni na wszelkie sposoby próbowali do ciebie dotrzeć.
    A co z
życiem prywatnym? Cóż, tu sytuacja przez długi czas wyglądała nieciekawie. Starałaś się wszystko uporządkować i zaufać ponownie Michałowi. Spędzałaś z nim dużo czasu, by przekonać się czy macie szansę na stworzenie szczęśliwego związku. Widywaliście się tak często jak się dało, chodziliście na spacery, do kina, odwiedzaliście się. Ale w końcu każde z was coś zrozumiało. W perspektywie czasu zauważyliście, że ta magia, która kiedyś była między wami prysła. Traktowaliście się bardziej jak przyjaciele niż jak para. To co kiedyś działo się między wami dziś nie miało już miejsca. Nie było pocałunków, trzymania za ręce, były za to przyjacielskie uściski i długie rozmowy.
   Do dzi
ś jesteś Michałowi wdzięczna jeszcze za jedną rzecz, z resztą długo jeszcze będziesz. Bo to właśnie on uświadomił ci kogo naprawdę pokochałaś. To on pokazał ci, że jest ktoś, kto odwzajemnia twoje uczucie z taką samą żarliwością. To on, razem z Andrzejem - bo w końcu i oni się zaprzyjaźnili, oczywiście po wyjaśnieniu między sobą paru spraw namówił cię, byś dała temu mężczyźnie szansę.  Bo to właśnie ten człowiek, mimo że często pozostawał w cieniu swoich klubowych kolegów, okazał ci najwięcej wsparcia. To on był przy tobie, kiedy potrzebowałaś kogoś bliskiego, a Andrzej nie mógł cię odwiedzać. A tym człowiekiem był Russell Holmes.
   Co odpowiesz, gdy kto
ś spyta cię czy jesteś szczęśliwa? Wiesz doskonale. Odpowiesz mu, że jesteś najszczęśliwszą kobietą na świecie. Dlaczego? Dlatego, że masz kochającego faceta, który jest z tobą na dobre i złe, który dzielnie znosi twoje humorki. Mężczyznę, z którym mimo kłótni tworzysz szczęśliwy związek. A to wszystko spowodowane jest tym, że miłość, która zrodziła się między wami miała solidne fundamenty. Ktoś może zapytać cię jakie? To proste. Podstawą waszego związku było zaufanie, było wsparcie i co najważniejsze, była przyjaźń. A to przecież jest najistotniejsze. W końcu człowiek jest tylko sumą oddechów i jedynie odpowiednia osoba może sprawić, że będzie w stanie oddychać pełną piersią.



                                                              ~.~
I tak właśnie kończy się ta historia. Mam nadzieję, że się podobała. :)
Nie wierzę, że dobrnęłam do końca. Dopiero co zaczynałam, a teraz już koniec.
Dziękuję Wam wszystkim i każdej z osobna, że tutaj byłyście. To naprawdę wiele dla mnie znaczy, tym bardziej, że od początku obawiałam się, że nikt nie będzie chciał tego czytać. Zaskoczyłyście mnie pozytywnie i naprawdę jestem za to wdzięczna. :)

18 komentarzy:

  1. Od czego by tu zacząć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może od podziękowań. Dziękuję serdecznie za to opowiadanie, za to, że zdecydowałaś się je opublikować i dzięki temu mogłam razem z bohaterami przeżywać wszystkie towarzyszące im emocje :*
      Ostatnie zdanie wyróżnione pogrubioną czcionką doskonale oddaje cały sens tej historii. Główna bohaterka miała ogromne szczęście, że spotkała ludzi, których z czystym sumieniem mogła obdarzyć zaufaniem i którzy okazali jej potrzebne wsparcie, dzięki czemu mogła "odetchnąć pełną piersią". Cieszę się, że Anastazja po wielu zawirowaniach znalazła szczęście i spokój, bo w końcu po każdej burzy wychodzi słońce, prawda?
      Żałuję, że mężczyzną, któremu ostatecznie oddała swoje serce nie był Michał (dobra, bardzo ubolewam, bo był moim ulubieńcem w tej historii :P), ale spodziewałam się takiego obrotu spraw, kiedy w odpowiedzi na jeden z moich komentarzy, w którym wyraziłam swoje "niezadowolenie" z powodu obecności Russella w życiu Nastki napisałaś, że ktoś będzie zawiedziony. Nie wiem, czy jestem aż tak zawiedziona, w końcu Russ to też fajny facet, nieprawdaż? ;)
      A Błażej? Cóż, chyba zawsze pozostanie miłością życia Anastazji, ale jestem pewna, że on sam chciałby żeby była szczęśliwa.
      To chyba tyle ode mnie. A na nowego bloga także zawitam i możesz być pewna, że będę na nim obecna równie często jak tutaj :)
      Pozdrawiam serdecznie :**

      Usuń
    2. Dziękuję za długi komentarz :)
      Cieszę się, że ta historia sprawiła ci tyle radości, nie sądziłam, że ktoś może ją tak polubić. :)
      Prawda, po każdej burzy wychodzi słońce. Tylko czasem to musi potrwać. Na szczęście Anastazji się udało, mimo że nie z Michałem. Wybacz mi to :P Ale oni razem mieli zbyt dużo zawirowań, by potem jeszcze tworzyć parę. Nie udało im się. Ale Russ jest fajny, oj jest...wiesz jaką miałam radochę jak mi mignął wczoraj jak oglądałam finał lś? :D
      Co do tego co piszesz o Błażeju, zgadzam się całkowicie. :)
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  2. Dziękuję za to wspaniałe opowiadanie :)) Bardzo dobrze się stało że Nastka jest z Russellem :) Przeczuwałam to od początku :)
    Oczywiście będę zaglądała na 2 blog :) Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Ciebie najbardziej cieszy taki obrót spraw, bo od jakiegoś czasu kibicowałaś Russellowi :D
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  3. O kurde, zaskoczyłaś mnie! Znaczy momentami tak coś myślałam, ze moze jednak Russ, ale sądziłam, że na końcu jednak będzie Łasko. A tu taka niespodzianka :) To opowiadanie było świetne I już nie mogę się doczekac tego następnego.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądziłam, że w tej kwestii uda mi się kogoś zaskoczyć. Tym bardziej się cieszę. :) I miło mi, że opowiadanie się podobało. Dziękuje za ciepłe słowa :)
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  4. Od samego początku mówiłam, że widzę przy jej boku Russela albo Andrzeja. I jak się okazuje nic na siłe. Nie udalo się z Michałem, ale jest Holmes i niezmiernie mnie to cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) Chciałabym Cię zaprosić na już 5 rozdział historii o R. Buszku na http://sila-przyjazni.blogspot.com/2014/07/5.html . Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń

  6. Wszystko co dobre szybko się kończy- dla mnie to idealne podsumowanie tego opowiadania, a raczej jego długości. ;)
    Zastanawiałam się do samego końca z kim będzie Nastka. Andrzeja od razu odrzuciłam po informacji, że jego rodzice ją przyjęli do swojej rodziny, gdy jej własna się rozpadła, a oni są jak rodzeństwo. Pozostało więc dwóch kandydatów- Michał, który stracił jej zaufanie, sprawił, że cierpiała przez słowa, które wypowiedział pod wpływem emocji i Holmes- człowiek w tym opowiadaniu czysty jak łza, zawsze przy niej, kiedy go potrzebowała. ;) Mogłam domyślić się, że wybierze tego drugiego, jednak gdzieś w środku tliła się ta nadzieja czy niepewność, że jednak uczucie do Michała było na tyle silne, że wybaczy mimo wszystko. ;) Cóż, ważne, że Nastka jest szczęśliwa i że wreszcie wszystko się jej poukładało. ;)
    A na nowym blogu będę bankowo. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za dłuższy komentarz :)
      Co do pierwszego zdania - oj, bo się zarumienię ;p Miło mi, że ci się podobało :)
      Fakt tego, że Nastka jednak stworzyła związek z Russellem wynikał głównie z tego, że w tamtym czasie(z resztą jak i teraz) bardzo go lubiłam. A poza tym, epilog nijak inaczej nie chciał się napisać. :D

      Usuń
  7. Rumień się, rumień VE. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. WIEDZIAŁAM! Wiedziałam już w przedostatnim rozdziale, gdy napisałaś, że jeszcze nie wszystko wyjaśnione. I to zdało mi się podejrzane. A teraz Nastka jest z Russellem. :> Nie powiem, bo wcześniej obstawiałam Andrzeja w roli towarzysza do końca życia,ale od razu zrezygnowałam, gdy okazało się, że są przyrodnim rodzeństwem. Michał był na pierwszym miejscu, a Russell gdzieś tam w tyle cichy, spokojny niby nic, a jednak okazało się, że to on jest tym szczęśliwcem, którego ostatecznie wybrała Anastazja. :)
    Powinnaś być teraz na mnie zła... Od kiedy tylko poinformowałaś mnie na blogu, że zaczynasz nowe opowiadanie stwierdziłam, że muszę je przeczytać. Nie ma bata! No i przeczytałam! ♥ Ty sobie nawet nie wyobrażasz w jaki sposób to opowiadanie było czytane... Wiesz, że robiłam zdjęcia monitorowi komputera telefonem, a później czytałam, bo niestety wi-fi poszło sobie daleko, a fundusze na koncie, nie powiem, bo dosyć ubogie są?.. :D
    Cieszę się, że dobrnęłaś do końca i nie zrażasz się i piszesz coś nowego. Wiedz jedno - ja będę czytać. Może nie zawsze będę komentować za co z góry przepraszam, ale będę. ;)
    Hmm... To już chyba tyle! Na końcu, jak zwykle jeszcze podziękuję... Dziękuję, że chciało Ci się pisać i publikować nowe rozdziały. ;) Fajnie, ze mogłam przeczytać to opowiadanie i odrobinkę cię poznać. :)
    Pozdrawiam,
    OL. ;>
    Ps. Jest 1:54, a ja jeszcze nie śpię... o_o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż takie poświęcenie, żeby przeczytać moje opowiadanie? Czuję się zaszczycona :)
      Cieszę się, że przeczytanie tej historii dało ci tyle radości, to dużo dla mnie znaczy. :)
      1:54? Masz siłę dziewczyno, żeby o tej porze komentować ;D
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  9. Dotarłam tu dopiero dziś i pochłonęłam całość z biegu zastanawiając się nad wszystkimi podobieństwami. Aż dziw, że nie zarzuciłaś mi plagiatu.
    Nie wiem skąd wzięła się Twoja historia, ale cytując kogoś kto napisał to mi: "albo gratuluję umiejętności postrzegania, albo współczuję straty".
    Nie muszę pisać jak bliskie jest mi to opowiadanie. Nagrobne płyty ze zdjęciami i rozmowy z nimi w oczekiwaniu na odpowiedzi, których nie będzie. I to co ta pustka robi z ludźmi, jak bardzo kaleczy. No i przyjaźń, bez której o wiele łatwiej byłoby zniknąć. Noc na cmentarzu zabieram stąd z pewnością, i ten rozbity kubek, trafiają do mojego prywatnego katalogu napisanych obrazów. Dziękuję i zapewniam, że zbieżności zupełnie, zatrważająco przypadkowe.
    P.S. Kiedy szykowałam się przez kolejne rozdziały co napiszę w tym komentarzu miałam przygotowane zdanie, że ona powinna być z Russellem, że z jego strony to nie jest tylko przyjaźń. Ale już nie muszę tego pisać. Mogę tylko stwierdzić, że jest dobrze, lubię kiedy underdog wygrywa.
    Jeszcze raz dziękuję, zobaczyłam coś z innej perspektywy i upewniłam się, że boli tak samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz mnie o niczym zapewniać, jestem przekonana, że cokolwiek zbieżnego było, było zupełnym przypadkiem. :)
      Nie sądziłam, że ktokolwiek się tu jeszcze pojawi, a tym bardziej, że to przeczyta. Chylę czoła, że tego dokonałaś.
      Cóż mogę powiedzieć? Sama nie wiem. Pozostaje mi się cieszyć, że Ci się spodobało i że czytając to rozumiałaś to tak, jak chciałam by było zrozumiane. Mimo, że boli.

      Usuń